WALENTY NIEMIRA

Dnia 7 października 1980 r. w Białymstoku sędzia Sądu Rejonowego w Białymstoku Halina Nowakowska, delegowana do Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Białymstoku, działając na zasadzie art. 4 dekretu z dnia 10 listopada 1945 r. (DzU nr 51, poz. 293) i art. 129 kpk, przesłuchała niżej wymienionego w charakterze świadka. Świadka uprzedzono o odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania, po czy świadek stwierdził własnoręcznym podpisem, że uprzedzono go o tej odpowiedzialności (art. 172 kpk). Następnie świadek zeznał, co następuje:


Imię i nazwisko Walenty Niemira
Imiona rodziców Julian i Teofila
Data i miejsce urodzenia 7 września 1910 r. we wsi Skłody-Stare [Skłody-Stachy]
Miejsce zamieszkania Zaręby Kościelne
Zajęcie robotnik
Wykształcenie dwie klasy szkoły podstawowej
Karalność za fałszywe zeznania niekarany
Stosunek do stron obcy

W okresie okupacji hitlerowskiej wraz z rodziną mieszkałem we wsi Świerże-Kończany. Nasza wieś podlegała terytorialnie pod posterunek żandarmerii niemieckiej w Zarębach Kościelnych, zaś Amtskommissar urzędował w Jasienicy.

Daty dokładnie nie przypominam, ale jesienią 1943 r. w godzinach rannych wybrałem się ze swego domu do Zarąb Kościelnych, aby zgręplować wełnę. Idąc, przechodziłem przez wieś Skłody-Piotrowice. W pewnym momencie od strony, gdzie na kolonii mieszkał Hieronim Skłodowski, usłyszałem głośne szczekanie psów oraz jakieś odgłosy ludzkie. Zatrzymałem się, aby zorientować się, co się tam dzieje. Miejsce, w którym się zatrzymałem, oddalone było od posesji Skłodowskiego o ok. 500 m w linii prostej. W momencie gdy tak stałem, usłyszałem strzał. Przestraszyłem się i postanowiłem dalej nie iść i wrócić do domu.

W domu byłem bardzo krótko, ponieważ dowiedziałem się, że kilku mężczyzn z naszej wsi żandarmi zabrali do wsi Skłody-Piotrowice. Opuściłem więc swoje zabudowania i udałem się do wsi Leśniewek [Świerże-Leśniewek], gdyż obawiałem się, że mnie mogą żandarmi również zabrać.

W godzinach wieczornych wróciłem do domu i dowiedziałem się, co wydarzyło się na posesji Skłodowskiego. Opowiadali mi o tym wydarzeniu ludzie, którzy byli tam i bezpośrednio wszystko widzieli. Z opowiadań wiem, że rolnikom z naszej wsi żandarmi polecili wynosić zboże ze stodoły Skłodowskiego. W trakcie wynoszenia zboża została odkryta znajdująca się pod nim w rogu stodoły kryjówka. W związku z tym biorący udział w tej akcji Amtskommissar z Jasienicy zastrzelił najpierw Hieronima Skłodowskiego, a potem jego matkę, która leżała w łóżku. Natomiast pozostałych członków jego rodziny, tj. żonę, dzieci i siostrę, zabrał do Jasienicy do aresztu. Powodem zastrzelenia Skłodowskiego był, jak mówili ludzie z naszej wsi, fakt, że w jego stodole ukrywali się Żydzi. W dniu, kiedy miało miejsce opisane przeze mnie wydarzenie, Żydów tam nie było. Co się stało z tymi Żydami, nie wiem.

Z opowiadania słyszałem także, że tego samego chyba dnia we wsi Skłody-Piotrowice ten sam Amtskommissar zastrzelił Stefanię Pieńkowską. Okoliczności zastrzelenia jej nie znam. Wiem tylko, że powodem było znalezione u nich w domu mięso, które pochodziło z wieprza zabitego przez jej rodzinę. W tamtym okresie czasu zabronione było posiadanie mięsa z własnego uboju. Stefania Pieńkowska z zawodu była rolniczką i miała ok. 40 lat. Zwłoki jej zostały zakopane w miejscu zastrzelenia, kto je zakopał, nie wiem. Ludzie mówili, że w akcji tej brali udział żandarmi z posterunków z Zarębach Kościelnych, Jasienicy i Andrzejewa.