ROMAN KULICKI

Roman Kulicki
kl. IVa
Państwowe Gimnazjum im. Bolesława Prusa w Siedlcach
20 czerwca 1946 r.

Jak uczyliśmy się w czasie okupacji

Gdy pomyślę, że obecnie uczę się już, można powiedzieć, w normalnych warunkach, pomimo że jeszcze dużo brak do warunków przedwojennych, ale gdy się cofnę wstecz, [to widzę, że] powstały bardzo wielkie różnice.

Szkołę powszechną skończyłem w ostatnim roku przed wojną. Nauka odbywała się wtenczas w warunkach odpowiednich, bez porównania lepszych niż obecnie. Na następny rok po ukończeniu szkoły powszechnej miałem zamiar kształcić się dalej, więc szykowałem się do egzaminu, który miałem składać po wakacjach. Lecz moje zamiary spełzły na niczym, zniszczyła je pożoga wojenna. Po działaniach wojennych początkowo zamarła wszelka nauka, wszystkie szkoły zostały zamknięte przez okupanta, młodzież polska musiała się uciekać do innych środków zdobywania wiedzy. W tych ciężkich warunkach profesorowie dawnych szkół organizowali komplety, które zbierały się każdego dnia w innym domu prywatnym [i] na których starano się kształcić młodzież.

Jeżeli chodzi o mnie, przez trzy lata nie mogłem się kształcić, gdyż nie pozwoliły mi warunki materialne, w jakich się znalazłem. Powodem tego był upadek gospodarstwa po działaniach wojennych, a ojciec mój nie mógł sobie pozwolić, żeby mnie kształcić, ja natomiast przez ten czas pozostałem w domu, pomagając ojcu w gospodarstwie.

Dopiero w 1943 r. postanowiłem kształcić się pomimo ciężkich warunków materialnych. Więc z pomocą swego kolegi zapisałem się na komplet w Rembertowie pod Warszawą, który składał się z kilku osób. Pierwszą klasę [gimnazjalną] przerabiałem od maja do października z trzytygodniową przerwą we żniwa. Nauka odbywała się w bardzo ciężkich warunkach. Zbieraliśmy się po kryjomu u jednego z profesorów po południu na dwie i pół godziny. Nie dosyć, że trzeba było się kryć przed okiem okupanta, gdyż za tajne nauczanie groziły jak najsroższe kary, nie dosyć, że się przerabiało wszystkie przedmioty pobieżnie, [to jeszcze] brak było podręczników, co dla nas było najważniejsze.

Następnie na początku października wstąpiłem do kompletu drugiej klasy gimnazjalnej, składającej się z kilkunastu osób, na którym wykładali ci sami profesorowie. Tu lekcje odbywały się inaczej, bo odbywały się w szkole handlowej, również po kryjomu. Każdy z uczniów posiadał legitymację, młodsi – ze szkoły powszechnej, a starsi – ze szkoły handlowej bieżącego roku. Lecz tam krótko się uczyłem, gdyż musiałem wyjeżdżać z Rembertowa, ponieważ nie wolno było osobom cywilnym jeździć pociągami. A jednak musiałem jeździć, gdyż sam sobie dostarczałem żywność. [Tak] więc byłem zmuszony opuścić Rembertów i wrócić do domu na wieś. Byłem zrozpaczony przerwaniem nauki, lecz musiałem się z tym pogodzić.

Po dwutygodniowej przerwie spędzonej w domu wstąpiłem na komplet zorganizowany przez pewnego studenta w swojej gminie Wodynie k. Siedlec. Komplet ten składał się z kilku osób i przez tego studenta, któremu brakowało jednego roku do otrzymania dyplomu, były wykładane wszystkie przedmioty. Nauka odbywała się również w bardzo ciężkich warunkach, bo nie [dość], że miałem daleko, gdyż musiałem chodzić dziesięć kilometrów w obie strony, [to jeszcze] było brak podręczników, gdyż tylko jeden komplet był na tę niedużą klasę. Tu również nauka odbywała się skrycie i dążyło się do tego, żeby o tym jak najmniej ludzi wiedziało i żeby nie doniosło się do władz niemieckich, bo wtenczas ukarani by byli uczestnicy kompletów, ale i okolica by odcierpiała. W tych warunkach uczyliśmy się do czerwca 1944 r. W czerwcu złożyliśmy egzaminy z pierwszej i drugiej klasy w tajnym Gimnazjum [im.] Bolesława Prusa w Siedlcach, zorganizowanym przez dawnych profesorów.

Muszę stwierdzić, że pomimo ciężkich warunków materialnych i pomimo prześladowań ze strony władz okupacyjnych młodzież dążyła do nauki. Również siły profesorskie z narażeniem życia organizowały komplety i z nieustraszoną odwagą dążyły do tego, by młodzież kształcić i podnosić oświatę poderwaną przez działania wojenne, gdyż wszystkim nam wiadomo, jakie kary groziły za tajne nauczanie.

Dopiero po wypędzeniu nawały germańskiej szkoły zostały otwarte i nauka wyszła na światło dzienne. W 1944 r. we wrześniu i nasze gimnazjum zostało otwarte, pomimo że nie posiadaliśmy początkowo własnego gmachu i nauka rozpoczęła się w warunkach materialnych bardzo ciężkich, gdyż brakło nie tylko lokalu, ale i mebli i innych rzeczy. Nie można było myśleć o pomocach naukowych i o bibliotece, gdyż nauka odbywała się na trzy zmiany w jednym lokalu. Lecz z tygodnia na tydzień warunki się poprawiały dzięki wytężonej pracy profesorów. W tym roku szkolnym otrzymaliśmy własny gmach, w którym nauka odbywa się mniej więcej w warunkach normalnych. Lecz jeszcze bardzo dużo nam do warunków przedwojennych, tylko zapał młodzieży dorównuje poziomowi przedwojennemu.

Muszę stwierdzić, że choć nauka została przerwana przez wojnę, ilość uczniów nie zmniejszyła [się], a przeciwnie, młodzież dąży do nauki w zwiększonej liczbie, by kształcić się na dobrych obywateli i w przyszłości zająć zaszczytne stanowisko dla dobra narodu polskiego.