ANATOL SNOBIEJ

Kan. Anatol Snobiej, ur. w 1917 r. we wsi Kasuta, pow. wilejski.

We wrześniu 1940 r. na terenie okupowanej Polski władze sowieckie zarządziły pobór roczników 1917, 1918 i 1919 do Armii Czerwonej. Rok już upłynął od chwili „oswobodzenia” wschodniej części Polski. Przez ten czas Sowieci przeprowadzili ścisłą rejestrację, raczej paszportyzację. Teraz powoływali „nowych” obywateli do spełnienia nowych obowiązków wobec „ojczyzny” – do odbycia służby wojskowej. Byłem powołany na komisję do Kurzeńca.

Na trzeci dzień po komisji jechałem już do pułku. W transporcie było ok. dwóch tysięcy ludzi – w tym do 60 proc. [stanowiły osoby] z Polski. Takie transporty podążały wówczas we wszystkich kierunkach olbrzymiego ZSRR, wioząc tysiące Polaków – wkrótce bojców Armii Czerwonej.

20 września 1940 r. przyjechałem do 21 Pułku Kawalerii Górskiej w Kurhan-Tiubie [Kurgan- Tiubie] koło granicy afgańskiej. Kilkudniowa kwarantanna i rozpoczęło się normalne szkolenie rekruta. Oprócz wyszkolenia bojowego w armii sowieckiej była jeszcze politnauka jako obowiązkowy przedmiot. Na postępy w politnauce zwraca się szczególną uwagę. Osiem godzin w tygodniu bojec słucha wykładów o tym, że ZSRR to państwo najbardziej demokratyczne na świecie, że prowadzi najmądrzejszą politykę zagraniczną, której dążeniem nie jest bynajmniej zajmowanie obcych ziem, lecz wyzwalanie ujarzmionych narodów, „podawanie im ręki, bratnia pomoc” itd.

W grudniu 1940 r. przyszedł rozkaz o przeniesieniu wszystkich Polaków ze stref przygranicznych w głąb Azji Środkowej, gdyż zachodzi obawa, że będąc w strefach przygranicznych, mogą oni dezerterować. Zgodnie z tym rozkazem mnie i wszystkich innych Polaków odesłano do Fergany, gdzie służyliśmy aż do wybuchu wojny sowiecko-niemieckiej.

W pierwszych dniach wojny Stalin wydał tajną instrukcję o organizacji batalionów roboczych, które miały budować „obiekty wojskowe” – koszary, fabryki, składy itp. Do takich batalionów musieli ściągać wszystkich bojców, którzy, będąc w Armii Czerwonej, nie wykazali wielkiego entuzjazmu do politnauki, byli niepewni i podejrzani. W pierwszym rzędzie tyczyło się to Polaków i Niemców. 25 lipca 1941 r. wszystkim kandydatom do batalionów roboczych odebrano broń. Następnie skierowano ich do Samarkandy, gdzie miały się organizować wspomniane bataliony. W Samarkandzie zastałem już dobrych kilka tysięcy takich krasnoarmiejców. Były tu najrozmaitsze narodowości: Polacy (w przybliżeniu) [stanowili] 50 proc., Niemcy – 30 proc. (przeważnie znad Wołgi), do mniejszości należeli Polacy sowieccy, tj. ci, którzy się urodzili i wychowali w ZSRR i inni rdzenni obywatele sowieccy o poszlakowanej przeszłości.

Po sformowaniu poszczególne bataliony rozesłano na placówki robocze. Batalion taki liczył przeciętnie 500–1000 ludzi. Trafiłem do 770 batalionu w Kszoł-Arwat [Kyzyl-Arwat], w pustyni k. Aszchabadu.

Dyscyplina [panowała] nadzwyczaj ostra, nie można było nigdzie się oddalić, zresztą nie było gdzie. Za samowolne wyjście z miejsca zakwaterowania oddawano pod sąd, który wymierzał od trzech do siedmiu lat więzienia (taki wymiar kary stosuje się w Armii Czerwonej w czasie wojennym za samowolnuju otłuczku).

Razem z nami pracowali łagiernicy, batalion dyscyplinarny i zesłani na przymusowe roboty z centrum Ukrainy i Rosji. Mieliśmy te same normy, zarabialiśmy tyle samo co i oni (zawsze byliśmy dłużni), mieszkaliśmy w takich samych dziurawych namiotach, nie pilnowali nas tylko bojcy z karabinami.

Dwa następne miesiące (styczeń [i] luty 1942 r.) pracowałem w miejscowości Mary. Tu się czułem najgorzej. Placówka [znajdowała się] dziewięć kilometrów od miasta. Kuchni na miejscu nie było, obiad przywozili z miasta w beczkach od śledzi, zawsze postny i zimny. Czasem było mięso… konina. Miejscowi robotnicy zresztą już dawno jedli mięso [nieczytelne]. Praca [trwała] 12 godzin dziennie, a przy niewypełnieniu normy – 14 do 15, dodatkowo w nocy przy rozładowywaniu cegły. [Nie było] ani jednego dnia wychodnego. Przez 12 miesięcy pracy w batalionie miałem tylko jeden dzień wychodny. Dyscyplina drakońska: za spóźnienie do pracy z miejsca dawali po kilka lat więzienia. Nie można było nic powiedzieć, gdyż byli prowokatorzy. Kozłowski, Polak z Nieświeża, został np. skazany na karę śmierci za kontrrewolucję (bo, stojąc w kolejce po zupę, opowiedział złośliwy kawał o przyczynie wojny sowiecko-fińskiej). Proces był pokazowy.

Ostatnie miejsce pracy – miasto Frunze. Jadąc tam, spotkałem na stacji Kogon polskiego majora, od którego dowiedziałem się, że w Rosji jest już zorganizowanych kilka polskich dywizji, że tworzy się wielka armia w Dolinie Fergońskiej [Kotlinie Fergańskiej]. Zapewnił, że nas wszystkich zwolnią i będziemy mogli wstąpić do Wojska Polskiego.

We Frunze była nasza delegatura, ale niełatwo było nawiązać z nią kontakt, gdyż nie mieliśmy przepustek do miasta. Ubranie i obuwie mieliśmy tak zawszone, że nie wypadało nas „pokazywać” w mieście. W marcu 1942 r. udało mi się jednak spotkać męża zaufania, któremu opowiedziałem, że we Frunze jest ok. 200 Polaków, którzy dotychczas pracują w batalionie. Poprosił, by przynieść mu imienny wykaz wszystkich. Sporządziłem taki wykaz i przy najbliższej okazji odniosłem. Przyrzekł, że wszystko będzie w porządku, w niedługim czasie nas zwolnią. Lecz minął marzec, kwiecień, a sytuacja wcale się nie zmieniła. W najrozmaitszy sposób „alarmowaliśmy” delegata, lecz bez żadnego skutku.

1 maja 1942 r. nastąpiła wielka zmiana. Rozwiązano strojbataliony. Można [było] wychodzić po pracy do miasta. Zarejestrowaliśmy się wszyscy w polskiej delegaturze oficjalnie i otrzymaliśmy zaświadczenia rejestracyjne. W międzyczasie wojenkomat brał na uczot wszystkich byłych bojców batalionu i wydawał wojenbilety z adnotacją: wojennoobjazan i mobilizowan na robotu. Takiego wojenbiletu nie wziąłem, lecz NKWD zmusiło mnie do oddania polskiego zaświadczenia rejestracyjnego. Zresztą wszystkim takie zaświadczenia były odebrane.

3 lipca 1942 r. uciekłem z proizwoztwa i wstąpiłem do Wojska Polskiego. Udało się szczęśliwie zwiać jeszcze kilkunastu moim współtowarzyszom. A reszta do dziś dnia pracuje na pewno we Frunze, stolicy słonecznej Kirgizji.

Miejsce postoju, 25 lutego 1943 r.