HENRYKA UMIASTOWSKA

Henryka Umiastowska

Moja nauka podczas okupacji

Moje wspomnienia budzą się jak z traumatycznego snu. Przenoszą mnie do minionych lat niewoli. Nasza Ojczyzna rosła w potęgę, której zazdrościł nam sąsiad zza Odry. Nagle wojenna burza rozszalała się, zakłócając spokojny tryb życia, i Polska padła pod przemocą zachodniego smoka. Nasz kraj ogarnął mrok niewoli i cios bólu przeszył me serce. Wróg, rozpostarłszy swą władzę, zemścił się w najokropniejszy sposób. Hasłem wroga było wydrzeć z polskich serc wiarę chrześcijańską i zgermanizować dzieci.

I cóż począć? Ulec przemocy wroga. O nigdy! Polak musi pójść taką drogą, tj. [prowadzącą] przez idealną pracę, która wiedzie do zwycięstwa. Największy brak wolności odczuwały polskie dzieci, w których budził się zapał do nauki. Ale cóż? Szkolne gmachy zamiast polskimi dziećmi napełniały się niemieckimi. Aby zapobiec szerzeniu się germanizacji, młodzież lub nauczyciele potajemnie uczyli dzieci. Ja również postanowiłam zebrać komplet uczniów, którym udzielałam lekcji. Dzieci potajemnie gromadziły się u mnie o wyznaczonej godzinie i w zacisznym kątku odbywała się nauka. W różny sposób młodzież pozorowała przyjście do mnie, otumaniając na każdym kroku niemieckie władze. Podczas lekcji panowała bezwzględna cisza, którą chwilami zagłuszał szept uczących się dzieci. Aby zmylić czujność wroga, uczniowie po skończonej nauce pojedynczo rozchodzili się do domów. Natomiast książki i zeszyty dyskretnie ukrywano pod ubraniem, gdyż wróg bacznie śledził każdą czynność Polaków. I cóż dziwnego? W czasie tej straszliwej epoki w dziecięcych sercach budził się zapał do nauki. Każde dziecko świadomie zdawało sobie sprawę z losu swej Ojczyzny pogrążonej tylko w chwilowym śnie. W tym momencie dzieci zapomniały, że otacza ich wroga atmosfera. W młodzieńczych sercach rozniecała się iskra nadziei, która stawała się niewygasłym płomieniem. Nie była to bezpieczna praca w czasie niewoli. Najmniejszy stuk zagłuszał tę ciszę. Wtedy z zapartym tchem słuchano, czy nie zbliżają się kroki nieprzyjaciela. Wróg wpadłszy na taki ślad, umiał zemścić się w okropny sposób. Pomimo to nie ustawałam w swej pracy, gdyż dla idei cierpieć, a nawet zapłacić życiem jest warto.

Lata w niewoli błyskawicznie mijały, [gdy były] poświęcone bezustannej pracy naukowej. Wreszcie promyki wolności rozjaśniły nam półmrok niewoli. Daremny był wysiłek wroga, gdyż wytrwała praca i niezłomny duch położyły kres sześcioletniej niewoli. Olśnieni tą wolnością możemy już bez najmniejszego narażenia czerpać ze źródła nauki. By ponownie nie wpaść w ręce wroga, winniśmy przez całe życie dążyć tam, gdzie sięga blask ideałów.

W naszych młodzieńczych dłoniach spoczywa los Ojczyzny, którą wyniesiemy na wieczny szczyt chwały.