TERESA NAWŁOKA

Teresa Nawłoka
kl. IIIg

Jak uczyłam się za okupacji niemieckiej

1. Wstęp.


2. Smutne skutki okupacji niemieckiej.
3. W walce o ducha polskości.
4. Potajemna nauka.
5. Zakończenie.

Było to w pow. tarnopolskim, w Borkach Wielkich, przy końcu 1943, a z początkiem 1944 r. Te lata, jak i inne w czasie pobytu niepożądanych gości, Niemców, płynęły ciężko i smutno. Odbiło się to przede wszystkim na nas, młodzieży szkolnej, dlatego że pozbawili nas wiedzy i chcieli nawet, abyśmy zapomnieli o wszystkim, co polskie.

Lecz młodzież nie byłaby sobą, gdyby upadła na duchu.

Przede wszystkim nie należało zaniechać uczenia się – ale jak [się uczyć] i gdzie? Znalazła się rada i na to. Najlepiej – zaproponował ktoś – wieczorem, gdy wszyscy powrócą z pracy; zresztą wieczory bywały czasem ciemne, więc z łatwością można było się przemknąć.

Zbieraliśmy się u nas wieczorami. Najpierw nastawiano patefon, aby zatrzeć wszelkie domysły u obcych, którzy by mogli nam szkodzić. Zabawialiśmy się rozmowami, czasem ktoś zanucił, ale zdenerwowanie odbijało się na twarzach i co chwila ktoś podchodził do okna i niby to patrząc na gwiazdy lub badając stan pogody, zaglądał, czy nie idzie profesor. Gdy długo go nie było, drżeliśmy, czy się mu coś nie stało.

Lecz wreszcie przychodził, niosąc pod pachą małe zawiniątko. Były to książki polskie. Potem siadaliśmy przy stole i zaczynała się nauka.

Przerabialiśmy pierwszą [klasę] gimnazjalną. Każde słowo profesora było chwytane z zainteresowaniem i chętnie, lecz gdy dochodził do tematu o stanie Polski, tylko westchnienia dziewcząt towarzyszyły słowom profesora, a oczy kolegów ciskały błyskawice gniewu i nienawiści dla tych, którzy tak strasznie zranili naszą ojczyznę. Po lekcjach szybko, ale pojedynczo i w różne strony rozchodziliśmy się.

Co wieczór, o jednej porze, zbieraliśmy się razem i uczyliśmy się, ale zawsze obok zeszytów i książek leżały na wszelki wypadek książki niemieckie.

Uczyliśmy się tak cztery miesiące, aż nowe wypadki polityczne przerwały nam naszą pracę.