TADEUSZ BORCZYK

Tadeusz Borczyk
kl. III + IV
Prywatne Gimnazjum i Liceum Koedukacyjne w Zagórzu

Jak uczyłem się tajnie podczas okupacji

„Nauką i pracą ludzie się bogacą” – brzmi stare przysłowie. Lecz dziś moglibyśmy raczej powiedzieć, że na nauce i na pracy oparte są potęgi państw i narodów dzisiejszych. Nauka, a w ściślejszym znaczeniu oświata, jest dziś tym motorem, który porusza tryby maszyny społecznej, jest podstawą potęgi i siły danego narodu.

Dlatego też i nasze polskie władze zaraz po objęciu rządów zabrały się przede wszystkim do zreformowania, do naprawienia oświaty, zachwianej bardzo w swym rozwoju przez okupantów niemieckich. Sześcioletnie prześladowanie [przez] katów faszystowskich odbiło się fatalnie na naszej oświacie. Niemcy, zahamowawszy wszelką naukę w szkołach średnich, a ograniczywszy naukę nawet w szkołach niższych, wprowadzali jedynie nauczanie zawodowe, chcąc z narodów podbitych stworzyć dla siebie jedynie ślepe narzędzia do pracy, nieoświeconych niewolników posłusznych [i gotowych] na każde skinienie swego pana.

Społeczeństwo nasze, a zwłaszcza młodzież, nie chcąc dopuścić do zupełnego zniesienia oświaty w Polsce, zmuszone było uciec się do tajnego nauczania, do tajnych wykładów prowadzonych przez tajnych profesorów. Ryzyko uczęszczania na takie tajne wykłady było bardzo duże, ponieważ były one zajadle tropione przez policję – fanatyków faszystowskich – i jeżeli uczestnicy tych wykładów wpadli w ręce policji, mogli być pewni, że życie ich skończy się niebawem w obozie koncentracyjnym. Nauka ta była bowiem uważana przez władze za prace konspiracyjne na szkodę państwa niemieckiego. A jednak mimo strasznych prześladowań ludzie uczyli się tajnie i to nie tylko w języku ojczystym, ale także uczyli się języków obcych.

Ja osobiście nie miałem zaszczytu być uczestnikiem takich tajnych kursów. Ciężkie warunki materialne, a także stosunki zewnętrzne nie pozwalały mi na to. To, że nie marnowałem czasu, zawdzięczam przede wszystkim sobie samemu, no i oczywiście książkom. Nie chcąc pracować dla Niemców, siedziałem prawie do końca okupacji w domu, aż na rok przed upadkiem Niemiec zmuszony byłem wstąpić do szkoły rzemieślniczej. Cały ten wolny czas poświęciłem na czytanie, a ściślej powiedziawszy, na studiowanie książek. Przez ręce moje przechodziły książki z najrozmaitszych dziedzin. Czytałem wszystkie, nie pogardzając nawet kilkudziesięciostronicowymi broszurami. Z każdej książki potrafiłem wyłowić coś dla siebie, coś, co mnie zajmowało i co rozszerzało zakres mojej wiedzy.

A zajmowała mnie przede wszystkim matematyka oraz nauki ścisłe związane z nią bezpośrednio, czyli fizyka, chemia, technika itp. Robiłem z tego rozmaite zapiski, zbierałem artykuły traktujące o nowych zdobyczach techniki. Nieraz tak się zagłębiałem w studiowanie jakichś nowych a ciekawych wiadomości, że zapominałem prawie całkiem o świecie zewnętrznym i dopiero suche strzały z karabinów automatycznych, rozlegające się gdzieś pod murami miasta a skierowane w głowy lub piersi obywateli polskich, sprowadzały moją duszę znów na ten padół płaczu. To czytanie książek było (i jest także teraz) dla mnie najmilszą rozrywką i pracą. Dla niej wyrzekałem się przyjemności spacerów, dla niej wyrzekłem się w zupełności kolegów. Książka stała się dla mnie dozgonnym przyjacielem, ponieważ ona nigdy mnie nie zdradzi, zawsze pozostanie jednakowo wierna, jeżeli tylko my sami nie zerwiemy tej przyjaźni.

A jednak, chociaż dzisiaj widzę, że praca moja nie poszła na marne, wtedy często przychodziły chwile, w których myślałem nad swym przyszłym losem, nad przyszłością, która malowała się przede mną w tak czarnych barwach. Nie myślałem bowiem nigdy nie tylko o gimnazjum, ale nawet o żadnej innej szkole. Widziałem przed sobą jedynie katorgę w Niemczech lub śmierć w obozie koncentracyjnym. Dziś, gdy cofnę się myślą w te czasy, widzę, że jednak Bóg miłosierny miał mnie bez przerwy w swojej opiece i nie tylko, że mi dopomógł przetrwać w zdrowiu te lata, lecz także dał mi doczekać ziszczenia moich skrytych marzeń. Dziś, gdy już od roku uczęszczam do gimnazjum, często jednak jeszcze zdaje mi się, że to wszystko nieprawda, że jeszcze nadal depce naszą ziemię stopa butnego żołdaka niemieckiego.

Dziś także widzę, że jakkolwiek nie korzystałem podczas okupacji z żadnych tajnych kursów, moje własne samokształcenie się przy pomocy masy różnych książek zostawiło we mnie swoje ślady. Wiadomości zebrane wtedy, aczkolwiek rozrzucone w mym mózgu bez żadnego ładu i składu, teraz w miarę potrzeby są segregowane, dopełniane i umieszczane w odpowiednich komórkach.

Mogę zatem powiedzieć, że chociaż faszyzm niemiecki starał się za wszelką cenę doprowadzić do upadku oświatę w Polsce, naród polski, młodzież polska okazała tyle hartu ducha, tyle samozaparcia niejednokrotnie, że wysiłki wroga poszły częściowo na marne. Polacy jak byli, tak są i będą wierni Bogu i Ojczyźnie, Nauce i Cnocie i nie złamie w nich tej wiary żadna ludzka siła. Na próżno wróg wytężał wszystkie siły, by nas zniszczyć. To, co świadczy o naszym istnieniu i co jest ukryte w głębi duszy każdego Polaka, jest niezniszczalne. Stwórca, który dał nam życie i szczęście w nim, nie zostanie nigdy zwyciężony przez szatana, który dąży do naszej zguby. Wysiłki szatana w brunatnej koszuli poszły na marne. Oświata w odrodzonej Polsce stoi już teraz, po roku pracy, na poziomie prawie przedwojennym, za co należy podziękować szczególnie naszym władzom.