JAN RADOMSKI

Dnia 14 maja 1969 r. w Czyżewie-Sutkach Waldemar Monkiewicz, podprokurator Prokuratury Powiatowej, delegowany przez Generalnego Prokuratora PRL do Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Białymstoku, działając na zasadzie art. 4 dekretu z dnia 10 listopada 1945 r. (Dz.U. nr 51, poz. 293) i art. 219 kpk, przesłuchał niżej wymienionego w charakterze świadka, bez odebrania przyrzeczenia. Świadka uprzedzono o odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania. Świadek zeznał, co następuje:


Imię i nazwisko Jan Radomski
Data i miejsce urodzenia 17 lipca 1902 r. w Michałowie
Imiona rodziców Józef i Julianna
Miejsce zamieszkania Czyżew-Sutki, gr. Czyżew, pow. Wysokie Mazowieckie
Zajęcie rolnik
Karalność niekarany
Stosunek do stron obcy

Podczas okupacji hitlerowskiej mieszkałem przez cały czas we wsi Czyżew-Sutki. Przypominam sobie, że chyba w marcu 1943 r., pewnego dnia w godzinach południowych dowiedziałem się o zamordowaniu przez żandarmów niemieckich z posterunku w Czyżewie jednego z mieszkańców naszej wsi, Franciszka Andrzejczyka. Liczył on w tym czasie ok. 50 lat i był rolnikiem. Został zamordowany za przechowywanie Żydów w swoich zabudowaniach. Ja zostałem poproszony przez rodzinę zamordowanego o sporządzenie trumny, zajmowałem się bowiem stolarką.

Kiedy przyszedłem do zabudowań Andrzejczyka, zobaczyłem, że miał on ranę postrzałową głowy. Żandarmów niemieckich w tym czasie nie było. Przyjechali oni jeszcze raz po pewnym czasie.

Na podwórku pod oknem zostały pochowane ciała trzech zamordowanych przez żandarmów niemieckich Żydów. Jak się ci Żydzi nazywali, nie wiem. Podobno pochodzili z Czyżewa.

Pozostałych Żydów, których Niemcy znaleźli w zabudowaniach Andrzejczyka, powieźli oni do Czyżewa, a później do Szulborza. Tak słyszałem od osób, które na polecenie Niemców odwoziły Żydów do Szulborza. W Szulborzu Żydzi zostali zamordowani.

Kiedy robiłem trumnę Andrzejczykowi na terenie jego zabudowań, przyjechali tam ponownie żandarmi niemieccy. Mieli oni ze sobą jednego z Żydów. Miał on im pokazać, gdzie znajdują się ukryte kosztowności. Dokładnie nie mogę powiedzieć, ale wydaje się, iż tymi dwoma żandarmami, którzy przyjechali do naszej wsi po zabiciu Andrzejczyka, byli Karwat i Olsza [Olscha]. Ten ostatni był na pewno. Żandarmi wypędzili mnie z mieszkania Andrzejczyka i robili rewizję. Widziałem, jak Niemcy wynosili na furmankę walizki i inne przedmioty oraz zauważyłem, jak Żyd wydobył ze skrytki pod szafą jakiś niewielki pakunek. Po pewnym czasie żandarmi odjechali z powrotem do Czyżewa razem z tym Żydem. Trzymali go jeszcze później na posterunku.

Daty dokładnie [sobie] nie przypominam, ale być może w maju 1943 r. zostali przez tych samych żandarmów z Czyżewa aresztowani dwaj mieszkańcy naszej wsi, a mianowicie Jan Zaręba i Aleksander Zalewski. Widziałem, jak ich żandarmi [nieczytelne] i rozpoznałem Karwata i Olszę [Olschę]. Ci dwaj mężczyźni już nie wrócili. Niemcy ich zamordowali.