ANONIM

Publiczna Szkoła Powszechna III st. w Chęcinach

Moje wspomnienia tajnego nauczania

Jest zima. Płatki śnieżne wirują w powietrzu. Śnieg błyszczy oślepiająco w promieniach słońca. Niebo skrzy się błękitnie. Pogoda jest prześliczna, a w duszach Polaków jest ciemno i ponuro. Niemcy, zająwszy naszą wioskę, [panoszą] się coraz bardziej. Coraz więcej jest obozów karnych, coraz więcej ludzi idzie do nich na męczarnie i śmierć. Kraj okryty jest żałobą. Krwawe ręce Hitlera wycisnęły na nim swe piętno.

Lecz Polska żyje. Żyje życiem pracy podziemnej. Partyzantki w lasach, [nieczytelne] spiski, gazetki i potajemne nauczanie. To ostatnie zasługuje szczególnie na uwagę. Młodzież, nie mogąc się uczyć, chwyta się innego środka. Mianowicie, uczy się tajnie. I ja także należę do takiego związku.

Z chwilą, gdy rozpoczyna się to wspomnienie, idę, niosąc pod kurtką atlas, który znalazłem pomiędzy książkami. Jest to rzecz wartościowa i przyda się nam na pewno. Wchodzę na podwórze. Miga po nim kilka zielonych, nienawistnych mundurów. Wszak tutaj jest magazyn zbożowy. Wchodzę do mieszkania i witam się z kolegami. Pytają się, co przyniosłem i chwalą mój atlas. Rozpoczynamy naukę. Każdy siada tam, gdzie może. Najstarszy z nas chłopiec, smukły, o dużych, ciemnych oczach, ogląda nasze zadania. Po czym zadaje [pracę domową] na dzień następny. Następuje [lekcja] historii. Jeden z chłopców odpowiada, gdy wtem stuknęły buty i gwar germańskiej mowy przerwał mu dalsze wyjaśnienia. Lecz to nic, to tylko Niemcy do magazynu przyszli się ogrzać. Możemy uczyć się dalej, lecz wrażenie pozostaje.

I tak było wszędzie. W całej Polsce młodzież uczyła się tajnie. Choć Niemcy tyle wysiłków włożyli, chcąc nas zniemczyć, nie udało się im to. Właśnie takim szkołom zawdzięczamy to, że uczymy się w wyższych klasach i że Niemcy nas nie zgermanizowali.