WŁADYSŁAW BUBNIEWICZ

Kpr. Władysław Bubniewicz, 45 lat, kierownik pociągów PKP, żonaty.

Zostałem aresztowany przez kolejowe NKWD na stacji macierzystej Łuniniec dyrekcji wileńskiej 14 października 1939 r. o godz. 00.30.

W czasie prowadzonego śledztwa zarzucano mi: 1. że jestem zbiegiem i pracuję w „dwójce”, ponieważ jako kierownik pociągów jeździłem za granicę na teren ZSRR do stacji Żytkowicze; 2. że w 1919 r. w Białymstoku rozstrzelałem komisarza bolszewickiego Rybaka – udowodnione przez konfrontację, łapanie szpiega sowieckiego w sierpniu 1939 r.; 3. [że] jestem kontrrewolucjonistą i patriotą państwa polskiego. Od dnia aresztowania do 14 grudnia 1939 r. byłem badany każdej nocy po trzy–cztery godziny przez NKWD stacji Łuniniec.

15 grudnia 1939 r. przewieziono mnie do więzienia w Baranowiczach. 29 stycznia 1940 r. zostałem wezwany do NKWD kolejowego Baranowicze, na konfrontację ze starszym posterunkowym Policji Państwowej Podolakiem z Łunińca, który to twierdził, że ja pracowałem w Oddziale II [Sztabu Generalnego Wojska Polskiego]. 1 kwietnia 1940 r. zostałem wywieziony do więzienia w Mińsku. Warunki były bardzo złe: siedziałem w celi 85, było tam 129 osób, z których większość mdlała z powodu gorąca i braku powietrza.

W lipcu w tejże celi patrioci polscy byli maltretowani przez Białorusinów z Polesia. Często bywały bójki i Białorusinom stawialiśmy opór, na czele którego stał kpt. Jeleniewicz z 84 Pułku Strzelców Poleskich, miejsce postoju Pińsk. Nazwisk ludzi, którzy byli złowrogo usposobieni do państwa polskiego, nie pamiętam.

4 października 1940 r. zasądzono mnie na osiem lat isprawitielnych trudowych łagierej i 24 tegoż miesiąca zostałem wywieziony do Kotłasu na pieresylny punkt w Komi ASRR. 18 grudnia 1940 r. wywieźli mnie do Niefto-szachty posiołek Uchta (Komi), gdzie pracowałem ciężko przy załadunku tzw. [nieczytelne]. Norma była na dwie osoby [załadować] 16 wagonetek i ręcznie odepchać do windy na odległość 250 m, za co nie płacono nic prócz wyżywienia: 800 g chleba i strawa gotowana bez żadnego tłuszczu. Ubrania i obuwia nie dawali.

Teren bagnisty, budynki źle zaopatrzone, brudy okropne, ponieważ razem byli więźniowie sowieccy. W maju 1941 r. wywieziono mnie do Czubji [Uchty] 21 łagpunkt, gdzie używano nas do spławu drzewa i tam po amnestii, 1 września 1941 r., zostałem zwolniony i wysłano mnie do sieła Letki [?], rejonu nie pamiętam, w Komi ASRR, i pracowałem w lesie na 148 kwartale. Warunki życiowe bardzo marne.

W listopadzie 1941 r. ruszyłem w podróż do wojska polskiego. Szedłem pieszo 180 km i dotarłem do Kirowa, a stamtąd do miasta Gorki na placówkę polską. Komendant placówki wydał nam prowiant i 17 nas wysłał do Taszkientu [Taszkentu], abyśmy zgłosili się u polskich władz wojskowych. Jednak władze sowieckie zatrzymały nas na jednej ze stacji i skierowały do kołchozu im. Mołotowa, kurdajski rejon, dżambulskiej obłasti. Warunki: pracy nie dawali, wyżywienia w początku 500 g pszenicy i nic więcej, a później nic nie dawali. 9 lutego 1942 r. zachorowałem na tyfus i leżałem w szpitalu. Po wyzdrowieniu udałem się znów do Wojska Polskiego i 7 lipca 1942 r. zostałem przyjęty w Guzarach [G’uzorze] do kompanii kolejowej przy Zapasowym Pułku Specjalnym [?] Ośrodka Zapasowego Armii na terenie Rosji.

Stosunek władz NKWD do Polaków był niedobry. Pomoc lekarska marna. Łączność z rodziną nawiązałem w marcu 1941 r., a od sierpnia 1941 r. nie wiem, co z rodziną się stało.

Życie koleżeńskie wśród prawych Polaków było bardzo dobre.