MARIANNA SCHWARZ

Dnia 27 stycznia 1973 r. w Gdyni sędzia mgr Stanisław Lipiecki, delegowany do Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Gdańsku, działając na zasadzie art. 4 dekretu z dnia 10 listopada 1945 r. (DzU nr 51, poz. 293 i art. 129 kpk), z udziałem protokolanta Urszuli Ranachowskiej, przesłuchał niżej wymienioną w charakterze świadka. Świadka uprzedzono o odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania, po czym świadek stwierdza własnoręcznym podpisem, że uprzedzono ją o tej odpowiedzialności (art. 172 kpk). Następnie świadek zeznała, co następuje:


Imię i nazwisko Marianna Schwarz
Imiona rodziców Jan i Katarzyna
Data i miejsce urodzenia 13 stycznia 1911 r. w Pacołtowie, pow. Nowe Miasto Lubawskie
Miejsce zamieszkania Gdynia, [...]
Zajęcie pracownica fizyczna
Wykształcenie podstawowe
Karalność za fałszywe zeznania niekarana
Stosunek do stron obca

W czasie okupacji hitlerowskiej mieszkałam razem ze swoim mężem Franciszkiem Schwarzem w Gdyni, przy [...]. Mąż mój już nie żyje. Zmarł po wyzwoleniu.

W czerwcu 1943 r. mąż mój przedstawił mi na ulicy [...], podając mi jego nazwisko. Ponadto powiedział mi, że [...] mieszka w Gdyni-Orłowie.

6 sierpnia 1943 r. do naszego mieszkania przyszli [...], Jan Śledź –mieszkaniec Gdyni, Franciszek Trepczyński z Gdyni i Marianna Spyrłak, która wówczas nazywała się Pyttel.

Razem z nimi w pokoju siedział mój mąż. Kiedy się zebrali, była godz. 18.00. Marianna Spyrłak była ostrzyżona po męsku. Słyszałam, jak mówili, że ma wdziać na siebie kombinezon męski i że ma wyjechać jako kurierka do Szwecji.

W czasie rozmowy [...] wyszedł z mieszkania, mówiąc, że zaraz wróci. Po upływie ok. 30 min zamiast niego weszło trzech funkcjonariuszy gestapo, z których jeden ubrany był po cywilnemu, a dwóch pozostałych w szare mundury, takie jakie nosili gestapowcy. [...] już się nie pokazał. Aresztowali oni Jana Śledzia, Franciszka Trepczyńskiego, Mariannę Spyrłak i mego męża, a następnie doprowadzili ich do gmachu gestapo położonego na Kamiennej Górze w Gdyni. Ze mną został przez kilka godzin jeden funkcjonariusz gestapo. Następnie po nakarmieniu [przeze mnie] dziecka zaprowadził mnie również do tego samego gmachu gestapo. Kiedy znalazłam się na korytarzu, widziałam, jak prowadzili Jana Śledzia, który nosił na sobie ślady ciężkiego pobicia. Potem widziałam, jak prowadzili mego męża, też strasznie pobitego i zakrwawionego. Mąż był cały mokry. Musieli go polewać wodą. Również Franciszek Trepczyński był silnie pobity i zakrwawiony.

Jak się nazywali funkcjonariusze gestapo, tego nie [wiem].

W pewnej chwili wprowadzono mnie do pokoju, gdzie stał obrócony twarzą do ściany mój mąż i miał ręce podniesione do góry. Przy biurku siedział nieznany mi funkcjonariusz gestapo. Pytał, co mi jest wiadomo o kurierach, którzy wyjeżdżali do Szwecji i wracali stamtąd. Ja odpowiedziałam mu na to, że nic mi o tym nie jest wiadomo.

Po tym przesłuchaniu mnie puszczono do domu. Mego męża, Jana Śledzia i Franciszka Trepczyńskiego funkcjonariusze gestapo osadzili w obozie koncentracyjnym Stutthof. Marianna Spyrłak natomiast została przez nich osadzona w obozie koncentracyjnym Ravensbrück.

Po wyzwoleniu wrócili do domu: mój mąż, Jan Śledź i Marianna Spyrłak. Natomiast Franciszek Trepczyński został zamordowany przez SS-manów na dziedzińcu więzienia w Wejherowie w czasie marszu ewakuacyjnego więźniów wyżej wspomnianego obozu koncentracyjnego Stutthof.

Po aresztowaniu męża i osadzeniu go w Stutthofie funkcjonariusze gestapo przywieźli go na ponowne przesłuchanie do gmachu gestapo w Gdańsku. Pojechałam więc tam, aby oddać mu paczkę żywnościową. Kiedy wchodziłam do tego gmachu, widziałam, że wchodzi tam również po schodach [...]. Spojrzał on tylko na mnie lekceważąco i poszedł dalej. Ponownie spotkałam go na dworcu kolejowym w Sopocie. Jednakże i wówczas tylko spojrzał na mnie i poszedł. Nawet nie próbowałam z nim rozmawiać, ponieważ bałam się go. Domyśliłam się już, że jest on agentem gestapo.

Jan Śledź już nie żyje.

Na tym protokół zakończono i po odczytaniu podpisano.