Dnia 13 stycznia 1973 r. w Gdyni sędzia mgr Stanisław Lipiecki, delegowany do Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Gdańsku, działając na zasadzie art. 4 dekretu z dnia 10 listopada 1945 r. (DzU nr 51, poz. 293) i art. 129 kpk, przesłuchał niżej wymienioną w charakterze świadka. Świadka uprzedzono o odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania, po czym świadek stwierdziła własnoręcznym podpisem, że uprzedzono ją o tej odpowiedzialności (art. 172 kpk). Następnie świadek zeznała, co następuje:
| Imię i nazwisko | Marianna Spyrłak |
| Imiona rodziców | Wincenty i Marianna |
| Data i miejsce urodzenia | 2 lipca 1909 r., Świerczyn, pow. Płock |
| Miejsce zamieszkania | Gdynia, [...] |
| Zajęcie | pracownica umysłowa |
| Wykształcenie | średnie |
| Karalność za fałszywe zeznania | niekarana |
| Stosunek do stron | obca |
W czasie okupacji mieszkałam w Gdyni przy [...], pracowałam jako robotnica w porcie. W 1940 r. zostałam członkiem Armii Krajowej. Jednocześnie kierowałam komórką przerzucającą kurierów AK do Szwecji i Anglii oraz zajmowałam się przerzutem poczty tej organizacji. W skład mojej komórki wchodził Franciszek Szwarc, który już nie żyje, Jan Śledź, również nie żyje, i Franciszek Trepczyński. Dowódca komórki bojowej w Warszawie, posiadający pseudonim Jan Kwiatkowski, po powrocie z Anglii dał polecenie Franciszkowi Szwarcowi, aby ten znalazł jakiegoś pewnego i zaufanego człowieka, który by jeździł do Szwecji jako kurier. To wszystko wiem od Franciszka Szwarca. „Jan Kwiatkowski” przebywa podobno za granicą.
Pocztę przywoziła mi zawsze Halina Bigocka z Warszawy, zamordowana potem przez gestapo warszawskie.
W lipcu 1943 r. pewnego dnia zamiast Haliny Bigockiej przyjechał inny kurier, którego nazwiska nie znam. Przekazał on mi rozkaz, abym zabrała pocztę i jak najszybciej wyjechała z nią do Szwecji. Otrzymałam przy tym odpowiednią instrukcję, do kogo mam się w Szwecji zgłosić i pod jakim hasłem. W najbliższych dniach miałam być przerzucona statkiem do Szwecji. W końcu powiedziano mi, że już następnego dnia wyjeżdża jakiś statek, na którym miałam płynąć jako robotnik węglowo-przeładunkowy. Wówczas to Franciszek Szwarc zapoznał mnie u siebie w mieszkaniu z [...]. Tenże [...] powiedział mi, że będziemy razem płynąć do Szwecji. Mieliśmy się spotkać już na statku. W pewnej chwili [...] powiedział: „Ja tylko na chwileczkę wyjdę i zaraz wrócę”. Po pewnym czasie zamiast niego weszli funkcjonariusze gestapo, a wśród nich Hugon Solons [Solenz] z Gdańska. Aresztowali oni mnie [i] Franciszka Szwarca.
W tym miejscu dodaję, że prócz mnie w tym samym czasie w mieszkaniu Szwarca byli również Franciszek Trepczyński i Jan Śledź. Oni również zostali aresztowani razem ze mną i Szwarcem. Byli oni w mieszkaniu Szwarca dlatego, że również chcieli zobaczyć [...], którego mieli razem ze mną następnego dnia przerzucić do Szwecji.
Wszystkich nas, czworo aresztowanych, funkcjonariusze gestapo zawieźli do gmachu gestapo na Kamienną Górę. Tej samej nocy przewieziono nas do Gdańska, gdzie osadzono w więzieniu gestapo przy obecnej ul. Okopowej, natomiast Szwarca, Trepczyńskiego i Śledzia zamknęli w aresztach mieszczących się w piwnicy gmachu gestapo.
Dochodzenie przeciwko nam prowadził osobiście Hugon Solons [Solenz]. Przyznawałam się tylko do tego, że chciałam uciec do Szwecji. Do przynależności do organizacji podziemnej nie przyznawałam się. Kiedy nas wszystkich konfrontowano, Franciszek Szwarc w czasie, gdy się nie przyznawałam do zarzucanych mi czynów, powiedział do mnie: „Przecież pani chciała uciec do Szwecji, oni to wszystko wiedzą od [...], który nas zdradził”. Chciał mi w ten sposób dać do zrozumienia, że mam się przyznać tylko do zamiaru ucieczki do Szwecji i że zdradził nas [...].
Przesłuchiwanych razem ze mną mężczyzn funkcjonariusze gestapo, których nie znałam, oraz Hugon Solons [Solenz] bili w straszny sposób pejczami. Krzyki ich oraz zadawane razy słyszałam przez drzwi. Kiedy weszłam do pomieszczenia, w którym ci mężczyźni się znajdowali, widziałam, że byli pobici, a ponadto widziałam stojący na środku pokoju specjalny kozioł. Bez żadnego sądu, na polecenie Hugona Solonsa [Solenza], Szwarc, Trepczyński i Śledź zostali osadzeni w obozie koncentracyjnym Stutthof. Mnie natomiast osadzono w obozie koncentracyjnym Ravensbrück.
Po wyzwoleniu dowiedziałam się od Franciszka Szwarca, że Franciszek Trepczyński został zamordowany przez hitlerowców na terenie więzienia w Wejherowie w czasie marszu ewakuacyjnego więźniów wyżej wspomnianego obozu. Szwarc mówił mi też, że Franciszek Trepczyński razem z innymi więźniami został rozstrzelany przez SS-manów na terenie dziedzińca więziennego w Wejherowie.
Od różnych osób, których nazwisk już dziś nie pamiętam, dowiedziałam się, że wskutek donosu złożonego przez [...] do gestapo został zamordowany Leon Łaniecki. Bliższe szczegóły co do jego śmierci nie są mi znane.
Na tym protokół zakończono i po odczytaniu podpisano.