TOMASZ DĄBAL

1. Dane osobiste (imię, nazwisko, stopień, wiek, zawód i stan cywilny):

Plut. Tomasz Dąbal, 45 lat (skończonych 19 grudnia 1942 r.), rolnik, osadnik wojskowy z 1921 r., żonaty, wieśniak.

2. Data i okoliczności zaaresztowania:

Data wywozu 10 lutego 1940 r., z osady wojskowej Perespa, gm. Pulemiec [sic!], pow. lubom[e]lski, woj. wołyńskie, odległość od rzeki Bug siedem kilometrów, tzw. pas pograniczny. Wywieziony jako specpieresieleniec, błachonadiożny [niebłagonadiożnyj].

3. Nazwa obozu, więzienia lub miejsca przymusowych prac:

Swierdłowska obłast, rejon Reż, stacja Krutićka 113-94 kwartał [?].

4. Opis obozu, więzienia:

Ciężka praca w lesie, wyrąb. Ograniczenie dziennej pracy: wykonanie stu procent normy musowe było każdego dnia. Bez wykonania stuprocentowej normy dziennej nie wolno było odejść od pracy z lasu do baraków. Musowo było wykonać takową normę, pracując choćby do godz. 24.00 w nocy. Teren wśród tęgiego boru, baraki stare, warunki mieszkaniowe: na przykład stan mojej rodziny dziesięciu członków, posiadał cztery łóżka żelazne bez żadnej pościeli, nawet trawy w lesie nie można było postarać się, gdyż czasu na to nie starczało. Poza pracą codzienną trzeba było stać w oczeredi, czyli w ogonku za chlebem albo innymi środkami żywnościowymi. Poza tym dwie proste ławki i jeden taboret, za to wszystko przy każdej wypłacie co 14 dni, tzn. pierwszego i piętnastego każdego miesiąca potrącano sobie należność za dane przedmioty. Higiena: surowo nakazane było trzymać czystość, jako to mycie podłogi w mieszkaniach, korytarzach i gankach, lecz raz na rok tylko dali wapna zwanego w ich języku zwiezdką [izwiest]. Wskutek braku wapna gnieździły się masowo obrzydliwe pluskwy, które trapiły śpiących ludzi pogrążonych w głębokim śnie po ciężko przepracowanym dniu, wysysając krew. Poza tym roiło się na ścianach ogromne mrowisko robaków zwanych kasztanami lub prusakami, przed którymi trzeba było starannie zamykać chleb i inne artykuły do życia, gdyż robactwo plugawiło.

5. Skład więźniów, jeńców, zesłańców:

Rodziny osadników, gajowych, przeważnie narodowości polskiej. Na kilkadziesiąt rodzin polskich było kilka narodowości ukraińskiej, które za czasów niepodległości państwa polskiego pracowały uczciwie dla naszej ojczyzny. Poziom umysłowy u niektórych był zachwiany, lecz trwali, nie upadając na duchu, niezłomnie wierząc w rychłe zmartwychwstanie naszej polskiej ojczyzny, podtrzymywali słabszych, pocieszając ich słowami głębokiej wiary, że rychło to złe się skończy. Wzajemne stosunki na ogół były dość braterskie, życzliwe.

6. Życie w obozie, więzieniu:

Życie w ciężkiej pracy [nieczytelne] wlokło się smutno, z wielką tęsknotą serca za ojczystym polskim krajem, lecz nadzieja, że się to wszystko wnet skończy, ożywiała strapione dusze. Jednak każdy dzień w pracy szybko mijał. Początkowo, przed wybuchem wojny Rosji z Niemcami dostawało się chleba wzwyż jednego kilograma. Z chwilą wybuchu wojny rosyjsko-niemieckiej rację chleba zmniejszono do 800 g dla dorosłych pracujących, dzieci otrzymały 400. Norma wynagrodzenia za pracę była różnoraka: od 50 rubli wzwyż z premiami, nawet do przeszło 300 rubli na 14 dni, lecz takich szczęśliwych niewielu wśród nas było. Wyżywienie: każdego dnia zupa zaprószana pęcakiem, kaszą manną, lub kapuśniak, makaron wermiszel drobny, jako danie gęste było przeważnie dla mechaników, motorzystów i traktorzystów rosyjskich. Chleb przeważnie czarny, ciężki jak glina, kwaśny aż usta się wykrzywiały. Bardzo rzadko zdarzało się dostać chleba białego, a kto mało zarabiał, ten nie mógł sobie białego chleba kupić, gdyż był trzykrotnie droższy.

7. Stosunek władz NKWD do Polaków:

Stosunek władz NKWD do Polaków był surowy i groźny. Propagandą swoją wmawiali w nas te słowa: Polszcza już propała, zabud’te pro waszuju Polszczu, wy uże na wsiegda naszyje. Informacji udzielano Polakom wciąż fałszywej, niezgodnej z prawdą.

8. Pomoc lekarska, szpitale, śmiertelność:

Pomocy lekarskiej udzielano zaledwie w ostatniej chwili, gdy człowiek miał wszystkie siły już wyczerpane i zwalał się z nóg. Lecz pomoc ta, pożal się Boże, niewiele komu co pomogła.

9. Czy i jaka była łączność z krajem i rodzinami?

Łączność z krajem ojczystym była jedynie w czasie przed wybuchem wojny bolszewicko- niemieckiej. Można było porozumiewać się z krewnymi będącymi na miejscu w Polsce. Po wybuchu wojny bolszewicko-niemieckiej łączność z Polską została wykluczona.

10. Kiedy został zwolniony i w jaki sposób dostał się do armii?

Ogłoszenie amnestii nastąpiło 29 sierpnia 1941 r. Ogłoszone było przez miejscowego dyrektora Kołoskowa, że na terenie ZSRR tworzy się armia polska, i że jako dobrowolcy możemy wstąpić do niej, lecz za pośrednictwem sowieckiej władzy, tzw. rajonwojenkomatu znajdującego się w rejonie Reż, lecz trzeba poprzednio złożyć zajawlenije. Ja złożyłem owo zajawlenije, mijały tygodnie, odpowiedzi przychylnej zezwalającej mi na wstąpienie do wojska polskiego jako ochotnik nie otrzymałem. Zapytałem majstra Charjanowa, pod którego podlegałem, lub samego dyrektora Kołoskowa, dlaczego mnie rajonwojenkomat nie powołuje. Usłyszałem odpowiedź brzmiącą: Nada rabotać, bolsze niczewo, wsio budiet choroszo. Po tym upłynęło jeszcze sporo czasu. Z tego wszystkiego wyrozumiałem, że mógłbym czekać sto lat, a władza sowiecka nie zdecydowałaby się zezwolić mi na wstąpienie do armii polskiej z tego powodu, że nada było rabotać na sowiecki sojuz, wsio byłoby choroszo i bolsze niczewo. W tym czasie pracowałem jako pricepszczyk przy traktorze. Był to już taki czas, że półtora miesiąca nie dostawaliśmy obiadów, była tylko z rana każdego dnia cienka jaka taka zupa, ledwie czymkolwiek zaprószona, wieczorem każdego dnia również taka sama cienka zupa, 800 g chleba jako dzienna porcja bez dodatku jakiegokolwiek tłuszczu lub kawałka mięsa, niewystarczająca przy ciężkiej leśnej pracy, gdzie trzeba było brnąć w głębokim śniegu. Z tych wszystkich przyczyn przewidywałem niechybną swoją zgubę. Goniąc resztkami sił moich, rozumiałem dobrze, że jeśli nie ucieknę nocą chyłkiem z kwartału, to wkrótce skryję się pod darninę zieloną. Zdecydowałem się ostatecznie i 23 lutego, w niedzielę wieczór o godz. 11.00 przygotowany, w liczbie 14 osób, zbiegłem z kwartału 94. Przybyłem do Swierdłowska, gdzie w hotelu Bolszoj Ural 24 lutego stanąłem przed polską komisją poborową i tego dnia zostałem przyjęty w szeregi wojska polskiego. Ze Swierdłowska byłem wysłany wraz z odjeżdżającym transportem do Ługowoj[e], gdzie 14 marca 1942 r. po raz wtóry stanąłem przed komisją poborową i z kategorią A służę po dzisiejszy dzień. Obecnie znajduję się w kompanii transportowo- warsztatowej. Na tym skończono 24 lutego 1943 r.