JADWIGA SADALSKA

Jadwiga Sadalska
kl. VII
Szkoła Powszechna nr 9 w Kielcach

Chwila najbardziej pamiętna dla mnie z lat okupacji niemieckiej

Było to w marcu 1944 r. Gestapo jednej pamiętnej nocy zaaresztowało moich rodziców. Aresztowanych przywieziono samochodami do Kielc i osadzono w Gimnazjum bł. Kingi, gdzie odbywały się badania [prowadzone] przez gestapo.

Obie z młodszą siostrą i babcią chodziłyśmy codziennie przed budynek gimnazjum, aby czegoś dowiedzieć się o rodzicach. Jednego dnia, ku mojej wielkiej radości połączonej z rozpaczą, za kratą z kolczastego drutu zobaczyłam w oknie pierwszego piętra twarz ukochanej Mamusi. Widziałam, jak płakała, patrząc na nas. Machałyśmy rękami w stronę okien. Wstrętny Szwab stojący na warcie zaczął nas obserwować. Nic sobie nie robiłam z tego. Łzy cisnęły mi się do oczu. W zakratowanym oknie ukazało się jeszcze kilka osób. Strojący na ulicy przed budynkiem ludzie po kolorze ubrania poznawali w oknach swoje drogie osoby. Widziałam, jak jakieś dwie panie schylały się nad Mamusią, pocieszały, aby nie płakała, i chciały odciągnąć ją od okna tymczasowego więzienia.

O Boże! Ale oto na drugim piętrze zatrzeszczało okno i wychyliła się z niego blada, zmęczona twarz drogiego Tatusia. Machał nam ręką na smutne powitanie i pożegnanie zarazem. Tego było już za dużo. Rozpłakałam się, nie mogąc panować nas sobą. Tatuś nadal machał ręką. Widziałam, że był bardzo smutny i bardzo źle wyglądał. Zamknął wreszcie okno.

Szwab, który stał na warcie, czekał cierpliwie, obserwując nas spod swego hełmu, nasadzonego głęboko na oczy. Udawał, że nie widzi, a ja wzroku nie spuszczałam z szyby, za którą widziałam patrzącego na nas Tatusia. Miałam wówczas w warkoczach czerwone wstążki. Długo machałam końcami warkoczy ukochanym rodzicom. Mamusia znikła, Tatuś również.

Wracałam do domu, ale już nie do swojego własnego, który został w Skarżysku-Kamiennej. Nie interesowało mnie nic, co działo się wokoło mnie na ulicy. Drażnili mnie uśmiechnięci ludzie i wesołe dzieci. Straciłam naraz oboje rodziców. Ciężkie myśli, za ciężkie na mój młody wiek, rozsadzały mi głowę. Zaczęłam się zastanawiać poważnie i ze smutkiem stwierdziłam, że stanęłam u progu zupełnie nowego życia, innego od tego, które miałam pod czułą opieką troskliwych rodziców.